Piątek to dzień spraw ważnych. Chciałam dzisiaj
napisać
o marzeniach, tych małych jak mrówki i tych wielkich jak hipopotamy. Podczas porannego spaceru zmieniłam zdanie. Wszystko zaczęło się o piątej dwadzieścia sześć. Włożyłam śliwkowe pończoszki, czerwone kalosze, ulubioną sukienkę w szkocką kratę i poszłam nad rzekę. Ależ było tam pięknie. Poranny chłód, promienie słońca skaczące po moście, korony drzewa przeglądające się w lustrze wody, stokrotki ozdabiające trawę i poranny koncert ptaków. Szłam wolno, wciągałam do nosa tyle powietrza, ile się dało i czułam się
jak w niebie. Niestety, nie trwało to długo. Nagle… WDEPNĘŁAM w to, czego nie sprzątnął po swoim psie jakiś pan lub nie posprzątała po swoim pupilu jakaś pani. To coś nie pachniało poziomkami!
o marzeniach, tych małych jak mrówki i tych wielkich jak hipopotamy. Podczas porannego spaceru zmieniłam zdanie. Wszystko zaczęło się o piątej dwadzieścia sześć. Włożyłam śliwkowe pończoszki, czerwone kalosze, ulubioną sukienkę w szkocką kratę i poszłam nad rzekę. Ależ było tam pięknie. Poranny chłód, promienie słońca skaczące po moście, korony drzewa przeglądające się w lustrze wody, stokrotki ozdabiające trawę i poranny koncert ptaków. Szłam wolno, wciągałam do nosa tyle powietrza, ile się dało i czułam się
jak w niebie. Niestety, nie trwało to długo. Nagle… WDEPNĘŁAM w to, czego nie sprzątnął po swoim psie jakiś pan lub nie posprzątała po swoim pupilu jakaś pani. To coś nie pachniało poziomkami!
po trawie boso…
Wróciłam do domu, wyszorowałam kalosze i postanowiłam przez kilka następnych piątków pisać o czworonogach. Dlaczego? Dlatego, że niektórzy zapominają, że ich szczekający przyjaciel to nie jest pluszowe zwierzątko. Pomoże mi w tym Krochmal, pies mojego sąsiada.
Mam nadzieję, że wkrótce będziemy rozkładali na trawnikach serwety i jedli śniadania otuleni tylko zapachem trawy i kwiatów, maluchy będą mogły turlać się po trawie, a idąc rano do sklepu po bułki, nie będziemy musieli patrzeć na chodnikowe płytki
i zamieniać się w kangury przeskakujące przez psie kupy.
Mam nadzieję, że przyłączycie się do mojej akcji: „Wychowanych ludzi sprzątanie kup nie trudzi!”.
Proszę, ślijcie to hasło do mieszkańców miast, miasteczek i wsi.
Pozdrawiam z ogrodu!
Lamelia Szczęśliwa, która wróciła wściekła z porannego spaceru
Droga Lamelio, mnie również denerwują kupy leżące na chodnikach, trawnikach, ulicach... Niedawno jednak spotkałam dziewczynkę, która wyprowadzała na spacer swojego pieska o imieniu Korek; do smyczy przyczepione było pudełko z woreczkami. I gdy tylko Korek zrobił kupkę, dziewczynka wyjęła woreczek i szybciutko ją sprzątnęła. Niesamowite, prawda?
OdpowiedzUsuń