wtorek, 6 sierpnia 2013

Wtorek z Gabrysią i Kajtkiem

Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o moich małych przyjaciołach. Ona to Gabrysia Gałka, której podobno brakuje tylko ptasiego mleka
i która je tyle, co kot napłakał, a on to Kajtek Kurek, który ma
w pokoju groch z kapustą i już kilka razy obiecywał Gabrysi gruszki na wierzbie. To oni często pukają do mych drzwi i zakłócają poranki, przedpołudnia, popołudnia i wieczory. Po co? Odpowiedź jest prosta jak drut. Po to, by zadawać trudne pytania i wspólnie ze mną szukać na nie odpowiedzi oraz by zjeść kilka łyżeczek mojej konfitury z czarnej porzeczki lub orzechowego smarowidła.
Przyznaję, czasami grają mi na nerwach. Szczególnie wtedy, kiedy gadają jak katarynki lub uczą się latać na miotle, a ja mam ochotę na drzemkę.

Gabrysię, Kajtka, ich braci, siostry, rodziców, babcie i dziadków nazywam przyszywaną rodziną. Dlaczego przyszywaną? Otóż dlatego, że choć nie są ze mną spokrewnieni, traktuję ich jak moich bliskich.

Zanim wrócę do ogrodu, chciałam jeszcze dodać, że na świecie są różne rodziny. Jedną z nich jest rodzina wyrazów. Ale o niej opowiem za tydzień.

Pozdrawiam!

Lamelia Szczęśliwa, która biegnie z miotłą do ogrodu, by posprzątać ganek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz